Tatry Wysokie – Słowacja – Dolina Łomnicka – Kieżmarski Szczyt

 

      Pomysł wyjazdu w Tatry zrodziła stabilna prognoza pogody, która miała się utrzymać przez dłuższy czas. Decyzja została podjęta i w składzie Darek-Marcin-Andrzej pojechaliśmy w piątkowy wieczór na południe. Trzy osobowy zespół ma klika istotnych zalet nie tylko wspinaczkowych. W aucie tylna kanapa może służyć za w miarę komfortowe miejsce snu dla zmienianego kierowcy. Można zatem przynajmniej częściowo zregenerować się po całym dniu pracy i być w nienajgorszej kondycji dnia następnego. 

        Pod kolejkę na Łomnicę przyjeżdżamy około 4 w nocy, więc mamy jeszcze kilka godzin żeby odpocząć przed wjazdem na górę. Postanawiamy wjechać na wysokość schroniska Skalnatá Chata, oszczędzając tym samym czas i unikając dźwigania ciężkich worów. Wjazd i zjazd to koszt 23 euro, a bilet w dół można wykorzystać w przeciągu 5 dni. Plan na nocleg zakładał pełną improwizację i szukanie rozwiązania na miejscu. Przy czym chcieliśmy załatwić to szybko aby jeszcze tego samego dnia zameldować się w ścianie Kieżmarskiego lub Łomnicy. Schronisko Skalnatá Chata nie posiada aktualnie żadnych miejsc noclegowych oraz przechowalni. Stacja kolejki również funkcjonuje tylko jako jedna wielka restauracja i miejsce odpoczynku przed wjazdem/wejściem na Łomnicę. Los był dla nas tym razem łaskawy i przytrafiło nam się coś czego nie mogliśmy się spodziewać planując ten wyjazd. Najpierw spotkaliśmy dwóch wspinaczy z Warszawy, którzy zdradzili nam swój patent na nocleg. W budynku starej kolejki nocowali miejscowi koledzy ze Słowacji i po krótkiej rozmowie przygarnęli również nas pod swoje skrzydła. Mieliśmy tam pełen luksus w postaci materacy piankowych, łazienki, prysznica i kuchni z pełnym wyposażeniem. To miejsce jest w trakcie remontu i w przyszłym roku powinno być otwarte oficjalnie dla wspinaczy. Słowacy mieli do tego dostęp dzięki znajomości z właścicielem obiektu, a my szczęście, że trafiliśmy tam w czasie ich pobytu. Skoro nie śpimy pod chmurką to morale wzrosły i w podskokach ruszyliśmy pod ścianę Kieżmarskiego.

 

        Dojście pod ścianę to tylko 45 minut, więc szybko dochodzimy do startu naszej drogi czyli prawej depresji zwanej również Prawym Puškášem. W ścianie wspina się już kilka zespołów, ale my tego dnia nie będziemy wisieć z innymi w jednym stanowisku. Pierwsze wyciągi prowadzi Darek. Dwa dolne są ewidentne, ale od trzeciego zaczynają się problemy z orientacją przebiegu naszej linii. Na pewno jedną lub dwie długości liny przechodzimy własnymi wariantami, ale w końcu wracamy na Puškáša już przy prowadzeniu Marcina. Drogę przechodzimy dzieląc się sprawiedliwie prowadzeniem po 3 wyciągi każdy. Do szczytu pozostaje nam jeszcze około 150m rampą i łatwym I-II terenem bez asekuracji. Pokonujemy ten dystans w zapadających ciemnościach i o 20 stajemy na szczycie. Na wierzchołku spotykamy słowackich wspinaczy, którzy robili Grań Wideł i postanowili na nim zanocować. Pomagają nam w odnalezieniu początku ścieżki zejściowej w kierunku Huncowskiej przełęczy. Ścieżka w ciemnościach nie jest ewidentna, zanikająca miejscami, czasem oznaczona kopczykami. W nawigacji pomogła nam apka Maps.me, dzięki której znaliśmy swoją dokładną pozycję i nie minęliśmy po ciemku przełęczy i zejścia do doliny. Polecam zainstalować ją sobie bo pomaga szczególnie nocą w nieznanym terenie. Nam dała wsparcie już drugi raz (pierwszy w Höllentalu), zaoszczędzając niepotrzebne dreptanie w nieznanym. Zejście z Kieżmarskiego Szczytu zajęło nam i tak około 2.5h. Przed 23 meldujemy się na kwaterze gdzie trwa już polsko-słowacka impreza zapoznawcza. Przyłączamy się do niej, pamiętając , że to wyjazd sportowy i jutro skoro świt znowu będziemy w ścianie.

 

        W niedzielę postanawiamy zrobić linię, która da nam gwarancję powrotu za dnia. Wybieramy drogę Birkenmajera przecinającą środkową część ściany. Drugi i czwarty wyciąg to bardzo estetyczne wspinanie w dobrej jakości skale. Pozostałe długości liny to raczej zdobywanie wysokości bez jakiejś szczególnej historii. Dochodząc do rampy postanawiamy nie kończyć drogi na wierzchołku a zjechać nią poznając drogę wycofu ze ściany. Dalsze wspinanie rampą i terenem nad nią zaliczyliśmy dnia poprzedniego więc nie mieliśmy ochoty tego powtarzać. Zjazdy okazują się bezproblemowe. Na rampie oraz pod nią jest wiele stanowisk zjazdowych. Mając linę 60m mija się przy zjeździe przynajmniej jedno pośrednie a czasem i dwa. Stanowiska w przeważającej większości nowe i budzące zaufanie.  Droga Birkenmajera jest linią historyczną z 1930 roku znajdującą sposób na przejście środkiem ściany 550m urwiska Kieżmarskiego Szczytu. Choćby dlatego jest warta pokonania. Dodatkowym atutem jest możliwość rozpoznania z niej drogi Obrovský kút czyli po naszemu Wielkie Zacięcie. Zarówno dolnej partii jak również samej góry, która jest doskonale widoczna z rampy. Mamy nadzieję, że dane nam będzie wspiąć się kiedyś tą jedną z ładniejszych dróg wspinaczkowych w Tatrach.

         

        Poniedziałek  był pogodowo najładniejszym dniem naszego wyjazdu. Szkoda, że nie mogliśmy go wykorzystać w pełni bo czekał nas powrót do Olsztyna. Zdecydowaliśmy się na szybki wspin lewą depresją drogą Lewy Puškáš żeby nie utknąć w ścianie i wracać do domu jak zwykle spóźnieni. Atutem drogi jest ewidentny przebieg i wejście w jej połowie na rampę. Nie da się na niej zgubić, pomylić przebieg, a gdyby nawet to warianty są w podobnej wycenie, więc zapych nam nie grozi. Droga jest dobrym wyborem na pierwszy dzień wspinania i od niej powinniśmy zacząć naszą przygodę z Kieżmarskim Szczytem. Zrobiliśmy dół drogi do rampy darując sobie resztę z tego samego powodu jak dzień wcześniej. Dzięki temu mogliśmy szybko wycofać się drogą zjazdów i ruszyć do stacji kolejki po resztę naszych gratów. Do Olsztyna dotarliśmy po 23 pokonując nie osiągalną wcześniej granicę północy. Dziękuję Panowie za udany wyjazd i bezpieczny powrót do domu.

P.S. Okazuje się, że pod Kieżmarem i Łomnicą jest całkiem sporo fajnych kamieni na nocleg. Co przed naszym wyjazdem nie było tak oczywiste. Lejkowy kocioł oferuje kilka miejsc do spania co daje nieoceniony komfort krótkiego podejścia pod wybrane cele. Stacja kolejki i Skalnata Chata oficjalnych miejsc noclegowych nie posiada, chyba że będziecie mieli szczęście takie jak my śpiąc w Galérii Encián.

Urobek:

Kieżmarski Szczyt (ściana południowa) droga Prawy Puškáš V

Kieżmarski Szczyt (ściana południowa) droga Birkenmajera wariant V

Kieżmarski Szczyt (ściana południowa) droga Lewy Puškáš IV

P.S. "Czasów przejścia nie podaję bo wolę o tym zapomnieć"

 

Andrzej Osmolik