Jura Południowa i Tatry – Wrzesień 2015

Na początku września postanowiliśmy ruszyć w Tatry. Chociaż prognoza pogody nie była zbyt optymistyczna, nic nie było w stanie nas powstrzymać. W piątek po południu z Olsztyna wyjechaliśmy w składzie: Darek, Gosia, Łukasz, Marcin i Andrzej. Na sobotę prognoza nie pozostawiała złudzeń, więc ruszyliśmy w Jurę do doliny Szklarki. Rano dołączyli do nas Adam Dzierwa oraz Adam Sieńko i wszyscy razem spędziliśmy dzień na Chochołowych Skałach

 

 

Pogoda dopisała przez cały dzień, więc wykorzystaliśmy to w 100% wspinając się do wieczora na bardzo przyjemnych liniach. Rozgrzewka została zrobiona, a prognoza na Tatry dawała nadzieję na wspin.  Wcześnie rano opuściliśmy, więc Jurę i pognaliśmy w stronę Tatr i poważniejszego dla większości z nas wspinania.

 

 

Na miejsce docelowe wybraliśmy Halę Gąsienicową, łatwo dostępną z dużą ilością łatwych, kursowych dróg. Z racji tego, że została nas szóstka (Adam Sieńko wrócił do Krakowa) podzieliliśmy się na dwa trójkowe zespoły. Gosia, Darek i Andrzej zaczęli od drogi Środkowe Żeberko na Skrajnym Granacie, natomiast Adam Dzierwa, Łukasz i Marcin od Prawego Żeberka.

 

 

Pierwszy zespół na Środkowym Żeberku szybko uporał się z „trudnościami” sześciu wyciągów i zameldował na końcu drogi. 

 

Drugi natomiast podejrzanie powoli zdobywał wysokość. Dopiero późniejsza analiza materiałów z aparatów wyjaśniła powód ich żółwiego tempa.

 

Chłopaki urządzili sobie przed wspinaniem konkurs Miss Olimpia i zaliczyli wycof zjazdami z ostatniego wyciągu przy blasku gwiazd J. Późnym wieczorem wszyscy spotkaliśmy się w Murowańcu na piwku i kolacji. Znalazło się dla nas również miejsce noclegowe, więc nie musieliśmy opuszczać Hali. Następnego dnia plany wspinaczkowe popsuła nam aura, deszcz padał od wczesnego rana i nie było szans na poprawę. Szybko decyzja i ruszamy na dół do auta i znowu na Jurę szukać promieni słońca. Tym razem wybraliśmy Dolinę Bolechowicką z Filarem Abazego i Murem Pokutników. Porobiliśmy kilka wstawek do łatwiejszych dróg, a resztę zostawiliśmy sobie na przyszłe wyjazdy.

 

 

Reasumując jechaliśmy głównie z zamiarem wspinania w Tatrach, a musieliśmy się zadowolić drogami sportowymi na Jurze.

Andrzej Osmolik