Aktualności
Sokoliki 9-11.04.2016
Po zimie spędzonej na ściance i wraz z pierwszymi cieplejszymi dniami, w rozmowach coraz częściej pojawiał się temat pierwszego tegorocznego wyjazdu w skały. Po ciepłych Świętach Wielkanocnych od snucia teorii do czynu przeszedł Marcin Kaszubowski. W 15 minut od rozesłania wiadomości została skompletowana ekipa 4 osób oraz zarezerwowane miejsca noclegowe. Im bliżej wyjazdu tym prognozy pogody były coraz mniej pomyślne.
W piątek szybkie pakowanie i z uśmiechem na twarzy obraliśmy kurs w Sokoliki w składzie: Łukasz Chomicki, Marcin Kaszubowski, Marcin Mierczak (Marcinex), Szymon Krochmal i pies Liam. Ledwo minęliśmy granicę Olsztyna, a Marcin zaczął upominać się o swojego hot doga na drogę. Jako, że mieliśmy pełen bak i do następnego postoju prawie 300 km, swoje pragnienia odłożył na później. Po godzinie kierowca pękł i skręcił na najbliższą stację benzynową. Z pełnym zaopatrzeniem Marcin przez resztę drogi wraz z Łukaszem sypał różnymi opowieściami. Sprawnie dotarliśmy do 9up’u w Trzcińsku. Po ostatnich ustaleniach dotyczących kolejnego dnia, każdy schował się w czeluść swojego śpiwora.
W sobotę rano po szybkim śniadaniu wyruszyliśmy w skały. Po krótkim rekonesansie byliśmy zadowoleni z warunków, chodź po prognozach pogody byliśmy przygotowani na dużo gorszą sytuację. Po powtórzeniu podstawowych operacji sprzętowych, Marcinex był gotowy na swój debiut w skałach. Pierwsze drogi zrobiliśmy sportowo na Michałach w ramach rozgrzewki i rozwspinania. I dalej, idąc za ciosem, przeszliśmy tradową drogę na Sukiennicach (Żubr III). Na dalsze działania zabrakło czasu, bo byliśmy umówieni na obiad u mamy Łuksza w Jeleniej Górze, który okazał się przepyszny.
Niedziela przywitała nas deszczem, który tuż po wyruszeniu z bazy przestał padać. Po dotarciu do naszego celu na Krzyżnej Górze, jednak znów sobie o nas przypomniał. Marcinex niczym rasowy Tyrolczyk zaprezentował nam „swój” patent na stuptuty wspinaczkowe.
Pomimo pogody niezłomnie działaliśmy. Udało nam się przejść wielowyciągową drogę na Jastrzębiej Turni (Jastrzębia Grań IV). W drodze powrotnej do 9up’u nie mogło być tak prosto – na jednym z rozwidleń ścieżki, po zażyłej dyskusji obraliśmy zły kierunek i nadłożyliśmy kawałek drogi do schroniska :)
W poniedziałkowy poranek okazało się, że pogoda była już bardziej łaskawa, a skały są już prawie zupełnie suche. Nie mieliśmy zbyt wiele czasu na działania w terenie, ale udało się zrobić tradową drogę na Babie (Loteryjka IV) i Czołg (z wariantem Gorayskiego V) na Sokoliku Dużym.
Potem szybki powrót, pakowanie i byliśmy w drodze do Olsztyna, wciąż jednak z niezaspokojoną rządzą wspinania.
Szymon Krochmal